Rozdział 3
Obudziły mnie krople
deszczu bębniące o okna. Otworzyłam powoli oczy, gdzie ja jestem? Pokój był
cały zamalowany na biało, na jednej ze ścian widniał rysunek kota. Rozpoznałam
tą salę od razu, to szpital. W koncie na fotelu spała mama, spojrzałam na łóżko.
Żadnej kroplówki. Całe szczęście. Obok mnie na stoliku stał kubek z wodą.
Poczułam nagle wielkie pragnienie, chaotycznie ruszyłam się z miejsca. Coś
trzasnęło, odwróciłam się i ręką popchnęłam szklankę, wylądowała na podłodze. W
drzwiach stanęła pielęgniarka, z grymasem na twarzy patrzyła się na mnie.
-Wszystko w porządku? Jak się czujesz?- powiedziała oschle.
-Dobrze. Co ja tutaj robię?- odpowiedziałam sztucznie się
uśmiechając.
-Z opowieści twojej mamy wynika, że zemdlałaś.
-Długo byłam nieprzytomna?
-Zaledwie jeden dzień.
Pielęgniarka kazała
mi się położyć, dała leki i poszła. Po dwudziestu minutach wstała mama.
Wyglądała strasznie, wory pod oczami, rozmazany makijaż, włosy w nieładzie. Kiedy
mnie zobaczyła, od razu się uśmiechnęła. Usiadła na krześle obok mnie.
-Nawet nie wiesz jak się martwiłam, wtedy w aucie zemdlałaś. Myślałam, że dostanę
zawału. Na szczęście lekarz powiedział, że to chwilowe. Co się stało? Dlaczego
tak zareagowałaś? – uważnie mi się przyglądała.
-Mamo.. Ja.. Chodzi o to, że nie chcę zostać tutaj w liceum. Wiem
jak Ci na tym zależy ale ja po prostu nie mogę. – powiedziałam z rezygnacją.
-Rozumiem, nic na siłę. Jeżeli nie tu to gdzie?
-Nie mam sprecyzowanych planów, daj mi się zastanowić dobrze?
-Jak nie chcesz to nie ma sprawy, nie będę Cię zmuszać, tylko
powiesz mi czemu nie chcesz zostać?
-Myślałam nad bardziej prestiżowymi szkołami.
-Yhym...Jutro Cię wypuszczają, przyjadę po ciebie z ojcem.
-Mamo mogłabyś coś dla mnie zrobić?
-Zależy co?
-Jedź do domu, wyśpij się i ogarnij bo strasznie wyglądasz-
powiedziałam.
-Wiesz może masz jednak rację. Jadę, a ty masz mi się tutaj
trzymać!
Śmiałyśmy się do
rozpuku.
Mama wyszła a ja
sprawdziłam skrzynkę. Nikt się o mnie nie martwi, pewnie w szkole nawet nie
zauważyli, że mnie nie ma. Odstawiłam telefon, spojrzałam na obrazek, który
przedstawiał kota. Beztrosko biegał po polu, miał roześmiane oczy. Ile ja bym
dała aby poczuć się tak jak zwierzątko z rysunku. Przymknęłam oczy, po chwili
usnęłam.
Obudziła mnie jedna z
pielęgniarek. Znacznie milsza od wcześniejszej.
-Jak się spało? Pomogę Ci się przyszykować. Zaraz będą tu
twoi rodzice. – powiedziała i uśmiechnęła się od uch do ucha.
-Dziękuję Pani za pomoc.
-Mów mi Liza. – mówiąc to, przeszła przez salę i wzięła torbę
z moimi rzeczami.- Idź się umyj, proszę twoje rzeczy – podała mi moje ubrania.
– Ja w tym czasie Cię spakuję. Leć, leć ! Na co czekasz? Łazienki na lewo.
- Dobrze.
Wyszłam z pokoju.
Szybkim krokiem przemierzyłam odległość z sali do toalet. Weszłam do kabiny,
ciuchy położyłam na półeczce. Odkręciłam wodę, ustawiłam na ciepłą. Stałam pod
prysznicem z piętnaście minut, czułam jak ciepło dotyka każdego miejsca na moim
ciele. Umyłam ciało i głowę. Wytarłam tułów szorstkim ręcznikiem. Ubrałam się i
podeszłam do jednego z luster. Do kontaktu włożyłam kabel od suszarki. Dość
szybko zajęło mi samo suszenie, na dnie w kosmetyczce widniało coś jeszcze, to
był tusz do rzęs. Mama chyba spakowała go umyślnie. Otworzyłam pokrywkę,
stanęłam bliżej lustra, wolno przejeżdżałam nim po rzęsach. Spojrzałam w
lustro, nieźle. Wzięłam w dłonie wszystkie swoje rzeczy i podeszłam do Sali
szpitalnej gdzie czekała na mnie Liza.
-Twoi rodzice już przyjechali, daj kosmetyczkę i ręcznik.-
podałam.
Pielęgniarka w tępię
ekspresowym zawinęła ręcznik i włożyła do torby.
- Trzymaj. – powiedziała i podała mi torbę. – Rodzice czekają
na zewnątrz.
Wyszłam ze szpitala
cała w skowronkach. Nie żeby mi tam było jakoś specjalnie źle ale nie lubiłam
takich miejsc. Jedna wielka wylęgarnia zarazków i czekających, kaszlących
emerytów, którzy tylko czekali aby opowiedzieć biednemu człowiekowi o historii
ich życia. Na myśl o tym przeszły mnie ciarki. Tata stał przy aucie szeroko się
uśmiechając a mama siedziała w samochodzie i sprawdzała coś w telefonie. Podeszłam do ojca,
wziął ode mnie rzeczy i ucałował w policzek.
-Możemy jechać? Dobrze się czujesz? – zapytał troskliwie.
-Tak, tak – odpowiedziałam.
Wsiedliśmy do wozu,
przywitałam się z mamą. Z torby wyciągnęłam telefon, zastanawiało mnie co
działo się dziś w szkole. Oczywiście nie dowiem się ponieważ nie mam numer
nikogo z klasy. Lekcji też nie przepiszę. Muszę się hamować z tą utratą przytomności bo będę mieć
luki w zadaniach domowych. Nim się obejrzałam a byliśmy już w pod domem.
Weszłam z mamą do środka, nic się nie zmieniło, ale jak miało kiedy mnie nie
było dosłownie jeden dzień?
-Mamuś ja idę do siebie. – powiedziałam
-Dobrze, jakby się coś działo to alarmuj.
Szybkim krokiem
przemierzyłam domowe schody, otworzyłam drzwi od pokoju. Torbę rzuciłam na
łóżko. Usiadłam przy laptopie. Skąd tu wytrzasnąć lekcje?
Wiedziałam jednak, że i tak nie mam od kogo pożyczyć
zeszytów. Wyjęłam książki i zaczęłam uzupełniać następne tematy. Skończyłam
przed dziewiątą, spakowałam przybory do plecaka. Stwierdziłam, że nie ma sensu
się kąpać bo robiłam to rano. Ubrałam piżamę i zeszłam na dół. Mama z tatą
oglądali film. Kiedy usłyszeli kroki jak na Komedę odwrócili głowy w moją
stronę.
- Coś się stało skarbie?- zapytał ojciec.
-Nie nic, chciałam się tylko napić. Zaraz wracam na górę.
Kiwnął głową.
Podeszłam do lodówki, wyjęłam stamtąd sok. Sprawdziłam czy któryś z rodziców
nie stoi za mną. Odkręciłam butelkę i bez nalewania napiłam się. Odstawiłam
napój i poszłam na górę. Wskoczyłam pod pościel, zgasiłam światło, po
półgodzinie zasnęłam.
A oto kolejny
rozdział. Myślę, że wam się podoba, rozdziały będą pojawiać się co kilka dni.
Przepraszam jeżeli spóźnię się dzień lub dwa. Macie tutaj aska, którego
założyłam specjalnie dla was: http://ask.fm/ScryptMercy
Marta.
Podoba mi się i czekam na kolejny rozdział ^-^
OdpowiedzUsuńKOCHAM TO!!!! :*
OdpowiedzUsuń/J. Pokładosia
Genialnie piszesz
OdpowiedzUsuń