sobota, 4 stycznia 2014


                 Rozdział 2
     Kiedy przekroczyłam próg szkoły, wszyscy ostentacyjnie odwrócili głowy w moją stronę. Spuściłam wzrok i grzecznie podeszłam do szafki. Wyjęłam swoje stare przybory i schowałam je do plecaka. Spojrzałam na plan lekcji, pierwsza jest matematyka. Ucieszyłam się, może to dziwne ale wręcz przepadam za tą lekcją. Pięć minut do dzwonka, ruszyłam w stronę klasy. Kiedy doszłam, nikogo nie było, kamień spadł mi z serca. Czym prędzej zajęłam ławkę przy oknie, była jak najdalej więc mi pasowała. Rozpakowałam przybory i usiadłam rozglądając się po sali. Nic tu się nie zmieniło, dyplomy nadal wisiały w tym samy miejscu. Twierdzenie Pitagorasa, widniało na formacie A5 przyczepione do jednej z półek, ławki tak samo poniszczone, nikt nawet nie pomyślał aby je odmalować. Nagle do klasy zaczęli wchodzić uczniowie. Kasia, Oliwia i Bartek, z tej trójki lubiłam tylko Oliwię. Wydawała mi się wielce miłą i pogodną dziewczyną. Nigdy z jej strony nie usłyszałam obraźliwej obelgi na mój temat. Natomiast Kasia, tak zwana ,,Klasowa Ślicznotka,, , ma wysokie kości policzkowe i długie ciemno-blond włosy. Zmieniała chłopców jak rękawiczki. Do Bartka nic nie miałam, chociaż i jemu zdarzyło się mnie nazwać kaleką. Zaczęli dochodzić inni znajomi, każdy zajął już miejsce, jak zwykle siedziałam sama. Do klasy wkroczyła nauczycielka, stanęła przed nami i głośno powiedziała :
- W tym roku będziecie pisać testy, będę wymagać od was na moich lekcjach wielkiego skupienia i wysiłku. Ten kto przyłoży się do pracy, z pewnością dostanie się do dobrego liceum. – Mówiąc to spojrzała na mnie.- Natomiast Ci, którzy nie będą się starać trafią do tak zwanej ,,Zawodówki,, - Teraz przebiegła wzrokiem po całej klasie.– A więc zaczynamy lekcję! Oliwia podejdź i zapisz temat.
   Oliwia, która nie za bardzo przepadała za matematyką, wstała i wolnym krokiem ruszyła w stronę tablicy. Dalej Ćwikła, nazywamy tak naszą nauczycielkę, ponieważ kiedyś Bartek pomylił się i źle wypowiedział jej nazwisko, które zostało do dziś. A więc Ćwikła, z rozmarzeniem mówiła o procentach i jakie to one są niezwykłe. Większość klasy jej nie słuchała, ale ja nie mogłam sobie na to pozwolić, zapisywałam wszystko co mówiła i uważnie słuchałam.
  Lekcje upłynęły mi bardzo szybko.
  Wychodząc z sali od Języka Polskiego zauważyłam, że mama stoi przy mojej szafce. Podeszłam do niej, byłam wściekła, znowu pomyślą sobie, że naprawdę potrzebuję opieki specjalnej.
-Cześć, co ty tu robisz?- wykrztusiłam
-Pomyślałam, że Cię odbiorę, jesteś zła? – powiedziała z niewinną miną.
-Wiesz mamo mam prawie szesnaście lat, a ty przyjeżdżasz po mnie do szkoły. Nie uważasz, że to jest dziecinne?
- Szesnaście lat będziesz miała dopiero za cztery miesiące i dopóki nie skończysz osiemnastu lat, ja będę decydowała o tym czy cię odbiorę czy nie. – wycedziła przez zaciśnięte zęby.
- Niech Ci będzie. Idziemy już?
- Wsiadaj do auta, chcę zamienić z twoją wychowawczynią kilka słów.
- Dobrze.
  Idąc w stronę samochodu, z zaciekawieniem myślałam o czym to moja mama chciała porozmawiać z Ćwikłą. Usiadłam na siedzenie i włączyłam radio, wiadomości. O nie, znowu będzie o wypadkach, szybko nacisnęłam wyłącznik. Zapatrzyłam się na szkołę, ludzie wchodzili i wychodzili z niej w popłochu. Oprócz nas gimnazjalistów byli jeszcze licealiści. Większość osób w trzeciej klasie gimnazjum wybierało to liceum. Budynek był nieduży, wszyscy się znali, nauczyciele  potrafili wymienić każdego ucznia z imienia i nazwiska. Gdyby nie to, że jestem tak nieakceptowana przez moją klasę, pewnie zostałabym tu. Pomyślałam, że wolałabym umrzeć zamiast uczęszczać tutaj. Drzwi od auta otworzyły się , do samochodu wsiadła mama z promiennym uśmiechem.
-Kotku mam świetną wiadomość – powiedziała.
-Jaką- zapytałam zaciekawiona.
-Rozmawiałam z twoją wychowawczynią, namawiała mnie abym zostawiła Cię w tej szkole. Uważam, że ma rację. I wiesz co? Zostajesz tu! – szeroko się uśmiechała.
  Zamarłam.
-C-o? – poczułam, że brak mi powietrza, przed oczami zamigały mi białe plamki.
- Nie cieszysz się? Z tatą myśleliśmy, że bardzo Ci się podoba szkoła, bo zawsze z takim rozmarzeniem o niej mówisz. Więc uznaliśmy to za świetny pomysł.
  Patrzyłam się na nią jak na wariatkę, było mi duszno, nie mogłam zebrać myśli. W jednej chwili wszystko zamalowało się na czarno.

Jest już drugi rozdział. Mam nadzieje, że ktoś w ogóle czyta te wypociny. Największą frajdą było by gdybyście komentowali. Niedługo trzeci rozdział, zapraszam do czytania! Specjalnie dal czytelników założyłam aska. Piszcie czy czytacie :) i Pytajcie !   
                                                                                                                                  Marta                                                                  
                                                                         http://ask.fm/ScryptMercy          

2 komentarze: